dimanche 20 septembre 2015

Metz - wymiana zagraniczna z elementami survivalu

W środę przyjechałam z tatą samochodem do Metz. Przed wyjazdem pół dnia błagałam mamę, żeby nie pakowała mi więcej rzeczy. Francja to przecież cywilizowany kraj, mają w akademikach wspólne garnki, naczynia, sztućce i kołdry! No dobra, to się może przydać, ale papier toaletowy?! Naprawdę?! Cóż... Mamo, zwracam honor. We wszystkie z wyżej wymienionych rzeczy musiałam zaopatrzyć się na miejscu. Pomogła mi w tym tutejsza niezawodna koordynatorka wymiany międzynarodowej, która w piątek przekazała mi dwie wielkie torby z rzeczami niezbędnymi do przetrwania tego semestru na kampusie Saulcy. Przez ostatnie kilka dni spacerowałam po okolicy, a dziś poznałam dziewczynę z akademika, która przyjechała tu na Erasmusa z Rumunii. Mówiła, że jest w Metz już drugi raz - widocznie musiało jej się spodobać za pierwszym. Jedyne, na co narzekała, to jej poprzedni akademik. Podobno to, co mamy tutaj to luksus! W takim razie pozostaje mi cieszyć się z tego, co mam...
Metz to całkiem ładne miasto. Jest tu dużo zabytkowej architektury i zieleni. Jeszcze nie zwiedziłam wszystkiego. Mam czas.





Aucun commentaire:

Enregistrer un commentaire