Jednym z celów tej wycieczki było odwiedzenie Muzeum Pauli Rego. Przed wyruszeniem ściągnęłam na telefon zdjęcia satelitarne trasy (bo przecież nie połapię się z samą mapą) i dzięki temu trafiłam na miejsce bezproblemowo. Jedyną przeszkodą, jak stała na drodze do obejrzenia wystawy, był... brak wystawy, o czym dowiedziałam się dopiero przy kasie biletowej. Trochę rozczarowana, ale nie zniechęcona postanowiłam wybrać się na spacer po malowniczej okolicy.
Nie obejdzie się bez paru zbliżeń na urzekającą florę! Właśnie sprawdziłam i to coś, co przypomina koper zwie się "kowniatkiem morskim".
Na fali fascynacji światem nadmorskiej natury, postanowiłam porobić zdjęcia krabom w zatoczce obok latarni. Pół godziny gimnastykowałam się między ostrymi skałami, żeby porobić ze sto zdjęć, z których może trzy się do czegoś nadają... Na poniższym przynajmniej od razu widać kraba. Na pozostałych trzeba szukać.
Dotarłam do jakichś schodów w dół, gdzie parę ludzi wychylało się za barierkę i robiło zdjęcia. Wyjrzałam, a tam...
...Boca do Inferno. Stamtąd już obrałam kierunek powrotny, ale zanim wsiadłam do pociągu przyszło mi do głowy, żeby kupić jakieś pamiątki. Przed wyjazdem Babcia prosiła mnie, bym kupiła jej figurkę Maryji jak pojadę do Fatimy. Oczywiście, nie miałam w ogóle w planach wycieczki w te okolice - nie tylko przez względy światopoglądowe, ale również dlatego, że w Fatimie nie ma absolutnie nic ciekawego do roboty, co potwierdziły opinie kilku moich portugalskich znajomych. Na szczęście pamiątki ze wszystkich zakątków Portugalii były do nabycia w małych sklepikach w centrum miasta. Figurka z Fatimy? Z Cascais? Ostatecznie i tak pewnie z Chin.
Współlokatorka Holenderka okazała się być Niemką. Jest bardzo miła. Dzisiaj z nudów wyszorowała kuchenkę gazową, chociaż w tym tygodniu była moja kolej. Mogłaby jeszcze poodkurzać w salonie, żeby Francuz miał to z głowy.
Aucun commentaire:
Enregistrer un commentaire